czwartek, 20 września 2012

Rozdział 3


                Noc była długa. Wiatr dmuchał w okna tworząc na szybach lodowe znaki. Mijała już 3, a Kakashi męczył się z zaśnięciem. Głowa nie bolała już podczas wstawania, co dobrze wróżyło. Opadał mimo to z sił. Martwił się o Sasuke i Naruto, a bardziej o tego drugiego. Jego stan był krytyczny, trzeba przyznać. Co chwilę przywoływał jednego ze swoich psów, pytając o stan poszukiwań klanu Yuki. Leżał i rozmyślał. Wspomnienia tliły się w jego głowie. Zaśmiał się cicho, kiedy przypomniał sobie pewien dzień:
                - Panie Kakashi i co pan o nas sądzi? – Naruto z uśmiechem podszedł do nauczyciela poprawiając z dumą w głosie opaskę.
                - Hmm jak by to powiedzieć... Moje pierwsze wrażenie o grupie... Nie lubię was...
To się zmieniło. Bardzo szybko. Drużyna 7 to jedyna drużyna, jaką miał szansę uczyć. W zasadzie to była to JEDYNA drużyna, jego drużyna. Każdy z jej członków wyrósł na potężnego ninję, a to powód do zadowolenia. Każdy nauczyciel pragnie tego, co on osiągnął. Uśmiechnął się lekko wysuwając szufladkę nocnej szafki. Ostatnio zaczął palić papierosy. Nigdy tego nie lubił, ale zaczęło mu bardzo smakować. Zaciągnął się zamykając oczy. Wspominał swój pierwszy team. Piękne chwile spędzone z Obito, Rin i Minato. Ich twarze tak dobrze pamiętał, każdy szczegół w ich zachowaniu, nawyki, przyzwyczajenia… To dziwne, ale uświadomił sobie, że żyje wspomnieniami. Nie wszystkie oczywiście były radosne. W chwilach, gdy stał na cmentarzu z kwiatami w dłoni, łzy wyrywały z niego smutek, żal i śmierć. Jego życie wydawałoby się bardzo łatwe. Pieniądze, sława, potęga… Ale jakim kosztem?
                - Panie Kakashi? – usłyszał dziewczęcy głos i ciche pukanie.
Oparł się na łokciu strzepując popiół z papierosa do popielniczki.
                - Proszę. – zaprosił ją do środka zakrywając szyję.
Postać kobiety (było na tyle ciemno, że widział tylko jej zarys) zbliżała się powoli siadając obok niego na łóżku. Siwowłosy poczuł mocną woń alkoholu.
                - Ja-ja… To za dużo! – opadła na jego tors łkając.
Poznał w niej Sakurę. Zgasił szybko papierosa spoglądając na jej twarz. Mimo mroku widać było, że długo płakała. Wbiła swoje palce w pościel zaciskając powieki.
                - To wszystko za trudne… Dlaczego innym jest tak łatwo?
Hatake był mocno zaskoczony. Nie wiedział co ma robić.
                - Panie Kakashi, to wszystko pana wina. Mogłeś powstrzymać Sasuke, wiem że mogłeś. – podniosła się uderzając go w ramię.
                - Uspokój się! - złapał jej dłoń ściskając ją mocno.
Łkała głośniej wtulając się w niego.
                - Zawsze byłeś bez uczuć. A jesteś mi teraz najbliższą osobą panie Kakashi. – język nieco plątał się jej, ale wydawało się, że wie co mówi. – Pociesz mnie Kakashi. – uniosła głowę patrząc mu w oczy.
Przyglądał się jej twarz. Bardzo przypominała mu Rin. Biło od niej to samo ciepło, to samo miłe uczucie, ale tak naprawdę była inna. Rin nie potrafiła wykreować sobie mocnego charakteru, Haruno do tego doszła. Ale człowiek jest człowiekiem. Nawet ją dopadnie kiedyś taki moment. Puścił ją ujmując jej twarz w dłonie. Pochylił się całując jej głowę.
                - Wstawaj mała, zaraz odprowadzimy Cię do domu. – pogłaskał ją życzliwie.
Nagle w pokoju pojawiły się obłoki dymu. Przed łóżkiem pojawił się Pakkun. Zaskoczony wpatrywał się w niecodzienną dla niego sytuację.
                - Mów. – Kakashi spojrzał na niego ze złością.
Pies szczeknął z radością i przejęciem.
                - Znaleźli klan!

1 komentarz:

  1. Och a co to za króciutka notka?
    Ale świetna, uwielbiam Kakashiego :3

    OdpowiedzUsuń