Sakura wybiegła z sali. Naokoło słychać było pełno szeptów,
rozmów. Każdy na korytarzu patrzył na siebie nerwowo. Zbiegła na dół do
recepcji, gdzie stał wielki tłum ninja, głównie joninów, a wśród nich Hokage.
Podeszła do niej, przeciskając się przez innych.
- Pani
Tsunade! Co się stało? – zapytała z zaciekawieniem i przejęciem.
Kobieta spojrzała na nią niepewnie. Położyła jej dłoń na
ramieniu. Ścisnęła lekko jakby w geście współczucia.
-
Tsunade! –krzyknęła zdenerwowana różowo włosa całą sytuacją.
-
Znaleźliśmy Sasuke w Dolinie Końca.
Dziewczyna zadrżała. Słowa „znaleźliśmy” i „Sasuke” nie
mogły dla niej połączyć się w prawdziwe zdanie. Źrenice jej oczu rozszerzyły
się gwałtownie na myśl, że ON tu jest. Wszystkie wspomnienia wróciły nagle jak
piorun. Dzień, w którym po raz pierwszy go spotkała, dzień, w którym go
osobiście poznała, pierwszy raz jak z nim walczyła, kiedy odchodził, kiedy
zobaczyła go po raz pierwszy od czasu, gdy opuścił wioskę… Zakręciło się jej w
głowie. Ktoś złapał ją widząc, iż traci grunt pod nogami. Oprzytomniała po
chwili. Tsunade już zniknęła. Została garstka ludzi, którym nie pozwolono
dowiedzieć się więcej.
-
Gdzie… gdzie Naruto? – zapytała mężczyznę, który jej pomógł.
Nie odpowiedział.
W
podziemiach szpitalnych Yamato, Shizune, Tsunade wraz z pomagającymi
obserwowały zza szyby leżącego chłopaka. Wokół niego leżało kilka spalonych na
popiół ciał. Pomarańczowa chakra zabarwiła powietrze, a jej złowieszcza siła
była tak wielka, że słabe psychicznie osoby siedziały w kącie łkając. Do głowy
przychodziły najgorsze wspomnienia, przeraźliwe obrazy, wszystkie od samego
urodzenia. Hokage nerwowo stukała palcami o blat stołu przyglądając się Naruto.
Jego ciało paliło się, a później każda tkanka odradzała się i tak w kółko.
Temperatura w środku była zbyt duża, aby móc wejść i mu pomóc. Ninja tworzący
barierę ochronną zmieniali się co 5 minut tracąc siły. Blondynka zagryzła
wargę.
-
Potrzebujemy kogoś z klanu Yuki. – stwierdziła marszcząc brwi.
- Z
klanu Yuki? – Yamato spojrzał na nią zdziwiony. – Haku, z którym walczył Naruto
był z klanu Yuki.
- Tak
jest, potrzebne nam jest Kekkei Genkai. I bardzo dużo chakry. Idę do
Kakashiego. – odparła i zdecydowanym krokiem wyszła z pomieszczenia.
Hatake
leżał niecierpliwie. Sakura wyszła już dawno. Hałas ucichł godzinę temu.
Usłyszał ciężkie kroki drewnianych sandałów. Podniósł się powoli patrząc na
drzwi.
- Pani
Hokage! – starał się usiąść ta jednak powstrzymała go ręką.
- Mamy
problem Kakashi. – usiadła na krześle, na którym wcześniej siedziała jego
uczennica.
-
Wyczuwam duże pokłady chakry Kyuubiego. Coś się stało z Naruto?
- Tak.
Wczoraj uciekł z wioski bez pozwolenia. Wysłaliśmy za nim patrol, ale
znaleźliśmy go za późno. Był w Dolinie Końca. Wraz z Sasuke.
-
Sasuke?! – wytrzeszczył oczy. – Walczyli?
- Tak.
– odpowiedziała. – Sasuke stracił wiele krwi. Ma rozszarpaną szyję, w tym
miejscu, gdzie posiadał znak klątwy. Większość jego ciała uległo poparzeniu,
poważnemu. To dziwne, biorąc pod uwagę odporność klanu Uchiha na ogień, ale
jeśli biorąc pod uwagę Kyuubiego…
-
Naruto też jest ranny? Co z Naruto? – w jego głosie wyczuć można było strach.
-
Naruto jest w trakcie transformacji… - westchnęła.
-
Niemożliwe! Zróbcie coś z tym!
- Jak?
Nie możemy się nawet dostać do jego ciała. Ale mam pewien pomysł. Potrzebny mi
ktoś z klanu Yuki. Wezwałam już Mizukage, jest w drodze, ale nie wiem, czy ona
potrafi znaleźć członków tego klanu. Nie wiadomo, czy wciąż jeszcze tacy są…
- Ile
trwa transformacja? – zapytał gorączkowo zaciskając palce na pościeli.
- Nie
można tego określić. Transformacja u 8-ogoniastego trwała 6 dni. Nie mamy
informacji o czasie transformacji innych ogoniastych bestii.
Sakura
siedziała niespokojnie przed salą operacyjną. Patrzyła co chwilę na zegar,
tykający na ścianie przed nią. Stresowała się. Martwiła się. O Sasuke.
Ciekawiło ją to, gdzie jest Naruto, ale była pewna, że cokolwiek mu się stało,
wyjdzie z tego. Przecież zawsze wychodził. Sasuke nie widziała już w sumie 5
lat. Nie znała jego odporności. Ale wiadome było, że jest to potężny ninja.
Obok niej czuwało wielu ninja z ANBU. Jeden przyglądał się jej wciąż. W końcu
zapytał:
- Wciąż
jest dla Ciebie taki ważny?
Sakura spojrzała na niego wyrwana z transu.
- Mówił
pan coś? – spojrzała na niego zdziwiona.
-
Pytałem, czy wciąż tak bardzo go kochasz, mimo tego ile krzywdy Ci wyrządził.
Znała ten głos. Jednak nie zastanawiała się nad tym dłużej.
Spuściła wzrok nerwowo ocierając palcami o palce.
- Nie wiem. Ale wiem, że to
jedna z najbliższych mi osób, mimo wszystko.
Podoba mi się ostatnie zdanie Sakury, chociaż wolałabym żeby była już silniejsza psychicznie i nie latała tak za Sasuke.
OdpowiedzUsuńNo i ta sprawa z Naruto..
Super rozdział :3